Otwarcie Mere było zapowiadane już 2 lata temu. Większość z nas może już nie pamiętać, że rosyjski dyskont zapowiadał istny fenomen handlowy. W ostatnim czasie nastąpiło otwarcie pierwszego sklepu, który naprawdę zaskoczył klientów. Sklep zupełnie nie przypomina nam znanych dotąd marketów takich jak Biedronka czy Lidl. Różni się zarówno asortymentem, jak i wyglądem całego sklepu. Wiele osób zauważa, że bardziej przypomina hurtownię niż dyskont. Jeśli koncept sieci spodoba się klientom sieć Jeronimo Martins może czuć się zagrożona.
Od lat Biedronka reklamuje się hasłem „Codziennie niskie ceny”. Jednak oprócz świetnych promocji dyskont oferuje również różnorodność produktów i chwali się wysoką jakością. Jednak prawda jest taka, że za jakość trzeba zapłacić nieco więcej więc niektóre produkty oferowane przez sklep możemy nabyć taniej w innych miejscach. Zakupy dla niektórych to zawsze jest ruletka i polowanie na promocje. Jednak już dziś może się to zmienić. Rosyjska sieć stworzyła koncept Mere na zupełnie innej podstawie. Sieć pragnie dotrzeć do klientów, którym głównym wyznacznikiem jest cena. W jaki sposób to robi?
Mere czy Biedronka? Ceny niższe w rosyjskim markecie
Już po wejściu do Mere możemy zauważyć, że sklep został stworzony w stylu minimalistycznym. Nie ma w nim zbędnych znaków, reklam, a nawet… regałów. Większość produktów stoi na paletach, a jedynie górne kartony zostały rozpakowane by klienci mogli swobodnie wziąć towar. Przy wejściu do sklepu oraz pomiędzy alejkami jest bardzo dużo miejsca, co pozwala na swobodne poruszanie się wózkiem. Ponadto sieć zdecydowała również uciąć koszty pod względem aranżacji wnętrza. Ściany są białe, a płytki na podłodze w różnych miejscach dość znacznie się od siebie różnią. Biedronka stara się dbać o to żeby nie tylko mieć różnorodny asortyment, ale również każdy sklep był miły dla oka. Mere nie przykuwa do tego większej uwagi, skupia się na niskich cenach towarów.
Sklep Mere skupia się głównie na produktach żywnościowych. Aż 70% produktów oferowanych przed dyskont to artykuły spożywcze, a pozostałe 30% to produkty przemysłowe. Są to przeważnie produkty mniej znanych marek – często polskich lub wschodnich producentów. Oszczędność wydatków na sklep przyniosła naprawdę dobre rezultaty, ponieważ minimalizm idzie w parze z zaskakującymi cenami. Jak podaje portal wiadomoscihandlowe.pl za 3 litrową butelkę gazowanej oranżady Fest zapłacimy zaledwie 2,14 zł, a puszka piwa Tarczyn kosztuje 1,77 zł. Poza tym w sklepie dostaniemy również 5 litrów mydła w płynie za 7,92 zł, herbatniki Petit Beuree 400g za 2,36 zł oraz chusteczki nawilżane Beauty&Care 72 sztuki za 2,74 zł.
Z pewnością Biedronka będzie nadal ulubionym sklepem wielu Polaków ze względu na ceny, ale również różnorodność asortymentu. Mere raczej ogranicza drogie marki i skupia się na tych najtańszych. Pragnie by klienci mniej zamożni oraz tacy, który chcieli by ograniczyć swoje wydatki do minimum mieli alternatywę wobec Biedronki czy Lidla.
Pierwszy sklep Mere został otwarty w tę sobotę w Częstochowie i tak jak się spodziewano nie było tłumów i kolejek. Jednak w najbliższym czasie ilość klientów z pewnością się zwiększy. Wiele osób w czasie pandemii zdecydowała się ograniczyć wydatki na żywność, a Mere im to umożliwia.
źródło: wiadomoscihandlowe.pl