W poniedziałek 30 września strażacy zostali wezwani do pożaru domu jednorodzinnego w Wiskitkach (woj. mazowieckie). Po dotarciu na miejsce, dowiedzieli się, że w środku jest mały chłopiec. Zaczęła się dramatyczna walka, by jak najszybciej odnaleźć dziecko. Ogień, był już wszędzie.
Strażacy na miejsce pożaru dotarli bardzo szybko, na miejscu zastali kobietę, która była przerażona. Krzyczała, że w środku został 4-letni chłopiec. Strażacy robili wszystko, by jak najszybciej odnaleźć dziecko. Niestety na pomoc było już za późno.
Cała tragedia rozegrała się w południe w poniedziałek (30 września), w miejscowości Wiskitki niedaleko Żyrardowa. W centrum miasta na Placu Wolności palił się dom jednorodzinny. Na miejsce pożaru zadysponowani zostali strażacy z Nowych Kozłowic, strażacy zawodowi z Żyrardowa, a także druhowie z OSP Wiskitki.
Czterolatek zgniłą w pożarze. Tragedia w Wiskitkach
Gdy strażacy dotarli na miejsce pożaru zobaczyli krzyczącą kobietę. Była to babcia czteroletniego chłopca. To właśnie pod jej opieką znajdowało się dziecko. Kobieta była trzeźwa. W tym czasie rodzice dziecka mieli być w pracy.
Strażacy podjęli próbę ratowania chłopca, ale jak sami przyznają ogień był już bardzo rozwinięty.
— Skupiliśmy się na tym, żeby jak najszybciej odnaleźć dziecko. Akcja gaszenia pożaru była bardzo trudna — mówi strażak
Ciało chłopca odnalezione
Kiedy strażacy w końcu odnaleźli w zgliszczach czterolatka, na pomoc było już za późno. Chłopczyk zmarł.
Na miejscu tragedii pracowała policja pod nadzorem prokuratury.
— Podczas oględzin w miejscu zamieszkania ujawniono zwłoki. Wstępne czynności na miejscu wskazują, iż był to czteroletni chłopiec, który przebywał sam w domu. W momencie wybuchu pożaru babcia, która opiekowała się chłopcem przebywała przed budynkiem. Trwają czynności zmierzające do ustalenia przyczyn wybuchu pożaru — przekazała Julia Szczygielska z Komendy Powiatowej Policji w Żyrardowie.
Prokuratura wszczęła postępowanie w sprawie tragicznego pożaru.
— Prokuratura wszczęła postępowanie w kierunku sprowadzenia zdarzenia w postaci pożaru, którego następstwem jest śmierć człowieka. W sprawie prowadzone są czynności. Dążymy do ustalenia przyczyny pożaru i ustalenia, gdzie było jego źródło. Nikt w tej sprawie nie został zatrzymany, nie została też wydana decyzja o postawieniu zarzutów. Postępowanie prowadzone jest w sprawie, a nie przeciwko komukolwiek. Zarządzono przeprowadzenie sekcji zwłok dziecka — przekazał prok.Bartosz Maliszewski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Płocku.
W związku z tym, że sprawą zajęła się prokuratura nie wiadomo dokładnie, co babcia chłopca robiła podczas, gdy w mieszkaniu wybuchł pożar. Z rozmowy z jednym z druhów, który brał udział w akcji gaszenia pożaru wynika, że po przyjeździe na miejsce otrzymali informację, że kobieta ewakuowała się z płonącego z budynku.
W mediach społecznościowych pojawia się informacja, iż babcia wyszła tylko na chwilę, by powiesić pranie. Wtedy właśnie wybuchł pożar. Sprawę wyjaśnia policja pod nadzorem prokuratury.