Właścicielka zostawiła go na pewną śmierć. Pies miał dwa kagańce, by nie miał szans na samodzielny ratunek

0
3641

Dziś opisujemy Wam jedną z sytuacji, która nigdy nie powinna mieć miejsca. Właścicielka zostawiła psa na pewną śmierć. Dobrze, że jedna z par przechodzących obok zareagowała w porę i uratowali wycieńczonego psa.

Pani Edyta uratowała psa, którego ktoś celowo zostawił i uwięził

Oto opis zdarzenia. Pani Edyta udostępniła wszystko w mediach społecznościowych, by nagłośnić to naganne zachowanie właściciela psa.  

Znalazłam wczoraj tego pieska związanego i uwięzionego przy Wiśle !!! Wybrałam się na spacer z moim psem i narzeczonym w tereny obok moich rodzinnych działek. Szliśmy rzadko uczęszczaną okolicą , szczególnie w tygodniu – Nowa Wieś , Józefów, jezioro Łacha , ale od strony Wisły. Nagle usłyszałam słaby skowyt. Piszczenie się powtarzało, więc udałam się w tym kierunku z którego dochodziło. Było to w głąb lądu od brzegu rzeki. Nagle zobaczyłam zwierzę. Trochę się przestraszyłam, gdyż był to duży wilczur.

Taka sytuacja nigdy nie powinna się zdarzyć

Podeszłam bliżej i okazało się, że pies był specjalnie uwiązany w jednym miejscu tam gdzie plastikowa rączka od automatycznej smyczy i zakręcona na gałęzi, zrobiony supeł. Następnie ktoś przeciągnął smycz na krzaki obok, obwinął wokół i także wykonał supeł, od supła do obroży ok 20 cm. Nie zrobił tego pies przypadkowo, psy nie zawiązują supłów. Mogą się obkręcić, obwinąć smycz, ale supła nie zawiążą. Piesek musiał długo tam być, gdyż był wykopany duży dół, był na słońcu, bardzo dyszał. Nie mogłam tego normalnie odwiązać smyczy, bo była napięta i bardzo ciasno zawiązana linka od smyczy. Musiałam to przy rączce ukręcić , żeby oderwać. Wilczur się słaniał, próbował wymiotować. Miał dwa kagańce, pewnie po to, żeby nie przegryzł linki!!!
Pies, był tak schowany, by pomoc nie nadeszła. Pani Edyta postarała się o to, by Straż Miejska dowiedziała się o zaistniałej sytuacji. Dzięki szybkiej reakcji, piesek znalazł się pod opieką weterynarza Tomasza Baczyńskiego z Celestynowa.

Pies trafił pod opiekę weterynarza Tomasza Baczyńskiego z Celestynowa

Jak się okazało pies miał wcześniej dwóch właścicieli. Ostania właścicielka już nie raz gdzieś zostawiała psa. Wobec niej jest już prowadzone dochodzenie w Grójcu.

Na chwilę obecną piesek czuje się już dobrze, dostał kroplówki, zaczął chodzić i po raz pierwszy zjadł specjalistyczną karmę dla zwierząt po operacjach, pije dużo wody. Pan Doktor postara się, aby pies nie musiał trafić do schroniska, będzie go przygotować do adopcji.

Źródło:

https://www.facebook.com/story.php?story_fbid=992285185698734&id=100047517862166&rdid=2SWgDwCfov4PoUYl