Wzruszający pogrzeb ofiar tragedii w Karwicy Mazurskiej. Mamę pochowano z dala od dzieci

0
6167

Dziś odbył się pogrzeb ofiar tragedii w Karwicy Mazurskiej. Wnuki zostały pochowane z dziadkiem. Mama dwójki dzieci spoczęła w tym samym dniu 70 km dalej.

Dziś w kościele w Pieckach odbył się pogrzeb dwójki malutkich dzieci († Ani) i Antosia († 3 l.), ofiar wypadku w Karwicy Mazurskiej. Obok ich malutkich białych trumienek postawiono trumnę ich dziadka Dietmara C. († 63 l.). Mama nie spoczęła z nimi w jednym grobie.

Żałobnicy zgromadzeni w świątyni nie mogli powstrzymać łez. Ale byli też zdziwieni, dlaczego ich matka, która również zginęła w tragicznym wypadku, nie spoczęła z nimi we wspólnym grobie. Sytuacja ta budzi duże emocje i wątpliwości wśród zgromadzonych. Widok rozdzielonych trumien, szczególnie w przypadku tak bliskiej rodziny, jak matka i jej dzieci, naturalnie rodzi pytania.

W Pieckach pożegnano ofiary tragicznego wypadku. Dzieci spoczęły w grobie z dziadkiem

To niezwykle przejmujący obraz. Setki osób zgromadzonych w Kościele Matki Bożej Różańcowej, zjednoczonych w bólu i pamięci, świadczy o ogromnym wsparciu, jakie lokalna społeczność okazuje pogrążonej w żałobie rodzinie. Widok białych i czerwonych kwiatów otaczających trzy trumny jest symbolem hołdu i miłości, z jaką wszyscy przyszli pożegnać ofiary tej tragicznej katastrofy. Tego rodzaju pożegnanie jest często dla rodziny i bliskich momentem wsparcia, gdzie obecność wielu osób pozwala poczuć, że nie są sami w swoim bólu.

Obecność ojca tragicznie zmarłych dzieci na tej uroczystości musiała być ogromnym wyzwaniem. W obliczu tak głębokiego bólu trudno jest znaleźć ukojenie, a obecność rodziny i ich wsparcie są bezcenne w takich chwilach. Wspólna żałoba, choć nie zdoła uśmierzyć straty, może pomóc nieco w dźwiganiu jej ciężaru.

Słowa księdza skierowane do żałobników, szczególnie w takiej chwili, często niosą pocieszenie, ale mogą również wywołać łzy i przynieść refleksję nad kruchością życia i nadzieją na spotkanie z bliskimi po śmierci.

— Zadajemy sobie jedno pytanie — czy oni tam na górze są szczęśliwi, tego my nie wiemy, bo to jest dla nas tajemnica. Jedno wiemy, że są w rękach Boga, bogatego w miłosierdzie — mówił ksiądz prowadzący ceremonię żałobną. — Nasi zmarli od nas nie odchodzą, oni tylko znikają naszym cielesnym oczom.

Mama i babcia tragicznie zmarłych dzieci pochowane zostały gdzie indziej 

W tym samym czasie, gdy w Pieckach rozpoczęła się ceremonia pogrzebowa dziadka i jego ukochanych wnuków, w oddalonym o 70 km Kolnie miał miejsce pochówek dwóch pozostałych ofiar tej tragedii — matki Antosia i Ani oraz ich 62-letniej babci.

Ludzie we wsi nie tylko są pogrążeni w bólu. Są też w szoku, bo zastanawiają się, dlaczego Ania i Antoś nie spoczęli w jednej mogile ze swoją mamą. — Nie rozumiemy, dlaczego tak się stało — mówili, wychodząc z kościoła.

Tragiczny wypadek w Krwawnicy Mazurskiej 

Wypadek miał miejsce w niedzielę, 3 listopada, około godziny 17:00 w miejscowości Karwica Mazurska, w gminie Ruciane-Nida. Samochód osobowy marki Volvo, którym podróżowała rodzina – troje dorosłych i dwoje dzieci – wjechał na niestrzeżony przejazd kolejowy, gdzie doszło do zderzenia z rozpędzonym pociągiem.

Za kierownicą auta siedział dziadek dzieci (63 l.), a wśród pasażerów znajdowała 62-letnia babcia maluchów oraz jej 29-letnia córka z dziećmi (w wieku od 3 do 6 lat). Żaden z pasażerów samochodu nie przeżył tej tragedii.

Auto osobowe, którym podróżowało pięć osób wjechało pod pociąg na niestrzeżonym przejeździe kolejowym we wsi Karwica Mazurska. Wszyscy podróżujący autem zginęli na miejscu